Krzysztof T. Dąbrowski

Goście

Gdy się zorientował, że go widzę, syknął wściekle, obracając się w moją stronę. On też wyglądał jak duch. I wtedy z całą mocą dotarło do mnie
to, że rzeczywiście nie jesteśmy sami we wszechświecie, tylko nie wszyscy mają ten dar, by dostrzec prawdę.
Reptilianie…
– Dlaczego? – wydyszałem.
W odpowiedzi zmrużył złowieszczo ślepia i od razu zrozumiałem, o co chodzi. Te stwory żywią się naszym cierpieniem, smutkiem i nienawiścią. Wszystkimi złymi emocjami. Chciałem walczyć, ale bestia chwyciła coś niematerialnego wielkości kciuka i wcisnęła na siłę w świetlistą łunę otaczającą me ciało, prosto w serce. Dotarło do mnie, że jest to implant, tyle tylko, że nie z materii, a z czystej energii.
W chwilę potem ocknąłem się w ciemnym pokoju, mając przed sobą wszechobecną ciemność. Wiedziałem, że przed chwilą widziałem coś niesamowitego, a zarazem przerażającego. Ale dziwnym trafem nie byłem w stanie przypomnieć sobie, co to było.
Czułem za to dziwny ucisk w piersi i że mam coraz mniej sił. Dosłownie jakby coś wysysało ze mnie energię. Ale co?

To jest tylko fragment opowiadania. Pełną wersję przeczytasz w numerze dostępnym woblink.com